Recepta na pewność siebie – część druga: odwaga i entuzjazm

Prezentacje

 „Puk, puk – strach puka do drzwi. Otwiera mu odwaga, a tam… nikogo nie ma” – Jacek Walkiewicz

W poprzedniej części „Recepty…” pisałem o wadze przygotowania. Teraz czas na parę słów o odwadze.

Jest takie jedno zdanie, które bardzo wiele zmieniło w moim życiu. Niestety, nie pamiętam, w której książce je przeczytałem. To właściwie pytanie:

„Co byś zrobił, gdybyś się nie bał?”.

Odkąd zacząłem je sobie zadawać, ruszyłem z miejsca. Za każdym razem, gdy coś odwlekam albo waham się, czy coś zrobić, zadaję sobie to pytanie. Mnie to niesamowicie pomogło i myślę, że może pomóc i Tobie. Wyjście na scenę i wygłoszenie prezentacji wcale nie wymaga takiej wielkiej odwagi, jak ludziom się wydaje. Jeśli masz poprawnie odrobioną lekcję na temat przygotowania, to w czym problem? Spróbuj spojrzeć na to w taki sposób:

Masz coś do przekazania.

Coś istotnego. Ludzie są tego ciekawi, Ty masz coś dla nich. Jesteś trochę jak kurier, który przynosi oczekiwaną paczkę. Czy kiedyś kurier przyniósł Ci paczkę? Na czym była skupiona Twoja uwaga? Na kurierze czy na paczce? Pewnie, że na paczce: czy to jest dla mnie? Czy to jest to, co miało przyjść? Czy paczka nie jest uszkodzona? Przesłanie Twojej prezentacji to właśnie taka przesyłka. Ludzie na to czekają, są tego ciekawi. Wybacz, ale to, co masz do przekazania, interesuje ich prawdopodobnie bardziej niż Ty. Chyba, że nazywasz się Kardaszjan, wtedy pewnie bardziej zainteresuje ich wygląd Twojego tyłka niż to, co będziesz mówić.

Użyj wyobraźni

Zmodyfikuj trochę moje ulubione pytanie i jakiś czas przed wystąpieniem zapytaj siebie: „jak zrobił(a)bym tę prezentację, gdybym się nie bał(a)?”. Wyobraź sobie możliwie dużo szczegółów: salę, siebie na scenie, widownię, światła, ekran z Twoimi slajdami, słowa, które wypowiadasz i, koniecznie, brawa, jakimi nagradza Cię publiczność. Takie wizualizacje pomagają, serio, sam tego nie wymyśliłem.

Możesz trochę „oszukać system”.

Możesz mieć/pozyskać „swojego człowieka” na widowni. Poproś kogoś, żeby usiadł wśród publiki i wspierał Cię. Niech się do Ciebie uśmiecha i kiwa głową, niewerbalnie pokazując Ci, że dobrze Ci idzie. To też pomaga, sprawdziłem. Oczywiście, im więcej takich osób, tym lepiej. „Taaa, super, dzięki za radę, ale ja mam wystąpić na konferencji i nie będzie tam nikogo znajomego” – to też jest do załatwienia, trzeba tylko chcieć: możesz przyjechać na miejsce odpowiednio wcześniej, porozmawiać z innymi prelegentami, uczestnikami i organizatorami – poznać ludzi. Nawiązywanie kontaktów podczas tego typu wydarzeń to temat na co najmniej osobny artykuł. Są o tym całe książki, np. „Nigdy nie stój sam” Grzegorza Turniaka. Warto się do tego przyłożyć, bo będzie Ci łatwiej.

Kolej na trzeci element recepty: entuzjazm.

W skrócie chodzi o to: Ty nie musisz, ale chcesz to zrobić! No bo serio: ktoś stoi nad Tobą z batem? Porwano Ci kogoś i jak nie wystąpisz, to tej osoby nie wypuszczą? Pewnie nie, w przeciwnym razie zawiadom policję albo chociaż detektywa Rutkowskiego. Tak, wiem, to może nie był Twój pomysł z tą prezentacją. Może to polecenie (zobacz mój artykuł „Szef mi kazał zrobić prezentację”). Ale już to, co na ten temat myślisz i czujesz, to Twój wybór i decyzja. Więc myśl i czuj pozytywnie. Stań się panią/panem tej sytuacji, bo ofiarą przecież nie chcesz być. Możesz na przykład, jak radzi Dale Carnegie w książce „Po szczeblach słowa”, wyobrazić sobie, że każda z osób na widowni jest Ci winna pieniądze. „Wyobraź sobie, że wszyscy ci ludzie zebrali się tu po to, by błagać Cię o przedłużenie terminu spłaty”. Co Ty na to? Słyszałem też bardziej hardkorową poradę: „wyobraź sobie, że ludzie na widowni nie siedzą na krzesłach, tylko na sedesach, ze spuszczonymi portkami”. Jeśli masz dobrą wyobraźnię, to zastosowanie tej „techniki” grozi niekontrolowanym wybuchem śmiechu, więc Ty zdecyduj, czy skorzystasz. 

Spróbuj też takich trzech afirmacji, zdań mówionych do siebie:

  • „Cieszę się, że Wy tu jesteście” (w sensie widownia) – to jest powód do radości, że wszyscy ci ludzie przyszli  tutaj wysłuchać tego, co masz do powiedzenia. To dla nich na tyle ważne, że przeznaczyli czas (swój najcenniejszy zasób) na Twoje wystąpienie.
  • „Cieszę się, że ja tu jestem” – to właśnie Ty masz tę szansę/okazję podzielić się z przybyłymi ludźmi swoim przesłaniem. Postawiono na Ciebie, to wyróżnienie, nie kara. To szansa, nie zagrożenie.
  • „Jestem przygotowana/y, znam swój temat, mam dobrze przećwiczone wystąpienie” – ponownie, jeśli skorzystasz z moich rad dotyczących dobrego przygotowania, możesz z podniesionym czołem wkroczyć na scenę i przemawiać do ludzi. Dzięki solidnemu przygotowaniu, wszystko pójdzie świetnie – co najmniej tak dobrze, jak podczas ostatniej próby (jeśli ostatnia próba nie poszła dobrze, to znaczy, że prób było za mało 😊).

Bonusowa porada: przedmioty i udawanie

Będąc już na scenie, wykorzystaj ewentualnie dostępne rekwizyty. Podczas początkowych wystąpień możesz np. „schować się” częściowo za mównicą, jeśli taka jest na scenie. Taka symboliczna „osłona” pomaga. Możesz się na niej oprzeć rękami, poczuć się pewniej. Z czasem, gdy oswoisz się z licznymi parami oczu wbitymi w Ciebie podczas prezentacji, możesz wyjść zza „barykady” i pokazać się widowni 😊 Są marne szanse, że wychodząc przed grupę ludzi nie będziesz czuć intensywnych emocji. Ale możesz przekuć obawę czy strach w pozytywne podekscytowanie. Jeśli trzeba, to najpierw udawaj odwagę. Udawaj tak długo, aż odwaga wejdzie Ci w nawyk. Postaw się strachowi, otwórz drzwi, o których pisze Jacek Walkiewicz. Bądź jak ten mniejszy kot, który w starciu z większym kotem „najeża się”, żeby wyglądać na większego niż jest w rzeczywistości. My się nie najeżamy, ale mamy inne sposoby demonstrowania pewności siebie: wyprostowana sylwetka, odpowiednio głośny ton głosu, świadome ruchy, patrzenie innym prosto w oczy. Użyj tego wszystkiego, weź głęboki oddech i zrób to.

Zobaczysz, będzie super 😊

Prezentacja Doskonała

Wszystko o prezentacjach w jednej książce

Wybierz ulubiony format, kup i doskonal swoje wystąpienia!

Zobacz również